Gianni Agnelli - niekoronowany król Włoch z talentem do biznesu, stylu i... kobiet

Niewiele postaci w najnowszej historii może dorównać wpływowi, jaki Gianni Agnelli wywarł na modę męską. Znakiem rozpoznawczym „L'Avvocato” był dwurzędowy szyty na miarę garnitur Caraceni, błękitna koszula w stylu oksfordzkim i zegarek Rolex Daytona, koniecznie założony na mankiet koszuli. Jednak jego zasługi nie ograniczają się tylko do nieco ekscentrycznego stylu.
Zapytaj dowolnego Włocha, młodego czy starszego, kto w ostatnim stuleciu najbardziej ucieleśniał urok, styl i władzę, a prawdopodobnie pomyśli o nim. Gianni Agnelli był udziałowcem w World Showcase, włoskim senatorem, głównym akcjonariuszem Fiata i najbogatszym człowiekiem we współczesnej historii Włoch, którego majątek szacuje się na 2 miliardy dolarów. Znany także jako niekoronowany król Włoch, prezes i największy fan klubu piłkarskiego Juventus oraz, oczywiście, uwodziciel, któremu nie można się oprzeć.

Gianni Agnelli urodził się w 1921 roku w Villar Perosa, małej gminie na południowy zachód od Turynu w niezwykle bogatej i wpływowej rodzinie. Jego dziadek Giovanni Agnelli, po którym odziedziczył imię, zapewnił rodzinie godziwy byt, zakładając w 1899 roku przedsiębiorstwo o nazwie Fabbrica Italiana Automobili Torino (FIAT). Jego ojciec – Edoardo Agnelli – kontynuował rodzinny biznes jako włoski magnat biznesowy i główny akcjonariusz Fiata.
W 1919 roku poślubił Virginię Bourbon del Monte – córkę księcia San Faustino, członkinię starożytnej rodziny toskańsko-umbryjskiej, co nadało familii Agnellich jeszcze większy prestiż. Kobieta była ekscentryczką i artystką, czego dowodem był fakt, że trzymała lamparta na łańcuchu. Rodzinna iskra przedsiębiorczości przeniosła się na małego na Gianniego i rosła w nim przez całe dzieciństwo. Kiedy uczęszczał do szkoły średniej D'Azeglio w Turynie pojawiło się u niego zainteresowanie biznesem, do którego musiał jednak dojrzeć.
Niestety, życie Gianniego szybko zaczęło się zmieniać, gdy jego ojciec zginął tragicznie w wypadku lotniczym w 1935 roku. Między dziadkiem chłopca a matką wybuchł konflikt, kiedy Virginia związała się z Curzio Malaparte, pisarzem i dziennikarzem, zaledwie kilka miesięcy po śmierci męża. W rezultacie Giovanni uzyskał prawa do opieki nad siedmiorgiem wnucząt.
– Osobą, którą najbardziej podziwiał i której najbardziej się obawiał, był jego dziadek – mówił Alain Elkann, zięć Agnellego. – A kiedy zmarł jego ojciec, musiał przekonać dziadka, który był w dużej mierze jego nauczycielem, aby pozwolił mu iść na wojnę.
Dziadek był dla Gianniego wzorem, ale w 1943 roku, związany poczuciem obowiązku i przekonaniem, że „Agnelli musi być odważny nawet na wojnie” wstąpił do jednostki kawalerii, która walczyła w Afryce Północnej i Rosji, a tam został dwukrotnie ranny na froncie wschodnim. Prawie też stracił jeden palec w wyniku odmrożenia, a jeszcze surowsze warunki znosił w Afryce Północnej jako kierowca samochodu pancernego zbudowanego przez Fiata. Trzeci uraz, prawdopodobnie oparty bardziej na legendach niż na faktach, miał miejsce nie na polu bitwy, a w barze, kiedy niemiecki oficer podobno postrzelił w ramię nazbyt zakochanego w pewnej dziewczynie Agnellego. Po tym, jak Włochy wpadły w ręce aliantów, walczył w ruchu oporu, a jego płynna znajomość języka angielskiego uczyniła go użytecznym łącznikiem dla napływających wojsk amerykańskich.
– Wyróżnił się na wojnie – wspomina Alain Elkann. – I przywiązywał dużą wagę do tego doświadczenia. Był żołnierzem, a potem oficerem, co zapewniło mu dyscyplinę na całe życie.
Amerykańscy okupanci zmusili dziadka Gianniego do rezygnacji z zarządzania Fiatem, ponieważ firma budowała czołgi na potrzeby wojny. Giovanni miał już jednak gotowy plan poradzenia sobie z tą zmianą – wyznaczył kogoś sprytnego i zaufanego, aby kierował firmą, dopóki Gianni nie osiągnie wystarczającej dojrzałości, aby przejąć kontrolę. Padło na porucznika Vittorio Vallettę.

Zgodnie z zamierzeniami dziadka, Valletta kierował Fiatem do 1966 roku. W tym samym roku Gianni przejął stery i zaczął rozwijać firmę poprzez dywersyfikację portfela biznesowego i ekspansję na Rosję, Hiszpanię i Amerykę Południową.
Wiązało się to również z zainteresowaniem takimi branżami jak budownictwo, finanse, telekomunikacja i media. Dodatkowo Gianni złapał wiatr w żagle dzięki zakupowi La Stampa i Corriere della Sera, dwóch najważniejszych włoskich gazet.
Ostatecznie strategia ta uczyniła Fiata największym pracodawcą z sektora prywatnego we Włoszech i tym samym bardzo wpływową marką. Inne godne uwagi podboje motoryzacyjne obejmują także lokalne przejęcie Alfy Romeo i Lancii oraz zakup udziałów w Ferrari i Maserati. Z perspektywy czasu jego zaangażowanie w trzy najsłynniejsze marki samochodów sportowych na świecie – Alfa Romeo, Maserati i Ferrari – było ogromnym osiągnięciem.
Najciekawszą transakcją Gianniego był jednak zakup klubu Juventus Turyn, jednej z najbardziej wyrazistych włoskich drużyn piłkarskich. Rodzina Agnellich była związana z tą drużyną piłkarską od 1923 roku, co kontynuował Gianni, osobiście zarządzając klubem w latach 1947-1954. Wtedy zrezygnował ze swojej praktycznej roli lidera ze względu na problemy zdrowotne, ale był właścicielem klubu aż do śmierci. Słynął z tego, że często lądował helikopterem w ośrodku treningowym, aby porozmawiać ze swoimi zawodnikami i dzwonił do prezesa klubu każdego dnia o 6 rano.
Wpływ Gianniego i Fiata na włoską gospodarkę był niezwykły. Przypisuje mu się przeobrażenie Włoch z kraju opartego na rolnictwie do kraju uprzemysłowionego, od absolutnego ubóstwa po II wojnie światowej do szóstego najbogatszego państwa na świecie. Szeptem wspomina się też, że Gianni był za życia właścicielem jednej czwartej akcji włoskiej giełdy.
W okresie swojej największej świetności Fiat zaopatrywał 50 proc. Włochów w pojazdy i był ikoną przemysłowego sukcesu i stylu.
Nierzadko nazywa się też Gianniego “L'Avvocato” (wł. prawnik – miał wykształcenie prawnicze, choć nigdy nie praktykował) i „niekoronowanym królu Włoch”. Jego ogromny wkład we włoską gospodarkę, częste kolacje z najpotężniejszymi osobistościami świata i ogólny podziw ze strony całego kraju zapewniły mu taki tytuł.
Dodatkowo zgodnie z konstytucją Republiki Włoskiej urzędujący prezydent może mianować pięciu senatorów dożywotnich, spośród osób, które mają dla kraju najwyższe zasługi na polu społecznym, naukowym, artystycznym i literackim. Takim senatorem stał się Gianni Agnelli w 1991 roku.

Gianni Agnelli zasłynął również tym, że był notorycznym playboyem. Nie zaszkodziło to jednak jego wizerunkowi publicznemu, a jedynie go wzmocniło. Często cytuje się jego rady dotyczące kobiet.
– Są mężczyźni, którzy rozmawiają o kobietach, i inni, którzy z nimi rozmawiają – ja wolę z nimi rozmawiać.
Do jego znanych kochanek należały Linda Christian, Anita Ekberg, Danielle Darrieux czy Rita Hayworth. Plotki dodają do listy także Jacqueline Kennedy. W sierpniu 1962 roku Jackie i jej czteroletnia córka Caroline Kennedy przyjechały do Ravello na włoskie wakacje, a Agnelli przyczynił się do poprawy stosunków włosko-amerykańskich, zabierając Pierwszą Damę na pokład swojego jachtu.
Paparazzi od razu pokochali tę „parę”, a na ulicy krążyła pogłoska o romansie. Nawet prezydent Kennedy stał się zazdrosny, gdy zobaczył ich wspólne zdjęcia i dowiedział się o ich wycieczkach. Wysłał wówczas telegram do żony, w którym napisał: „Więcej Caroline, mniej Agnelli”.
Gianni mieszkał też w 28-pokojowej willi na południu Francji, gdzie spędził pięć lat z Pamelą Churchill Harriman z domu Digby. Pamela cieszyła się tym związkiem i nawet określiła go jednym z najszczęśliwszych okresów w swoim życiu, ale w 1952 roku relacja ta przeżywała trudny okres z powodu Anne-Marie d'Estainville.
Rzekomo jadąc z d'Estainville do domu, Gianni miał straszny wypadek samochodowy (jeździł jak szaleniec, ale kierowcą był dobrym), w wyniku którego jego noga została tak uszkodzona, że lekarze uznali, że będą musieli ją amputować. Kończynę ostatecznie uratowano, ale Gianni do końca życia jeździł na nartach z metalową ortezą.
Rozwiedziona z synem Sir Winstona Churchilla, Randolphem, i mająca nadzieję zostać panią Agnelli, kolorowa i kontrowersyjna pani Digby czuwała nad swoim kochankiem, gdy ten wracał do zdrowia po wypadku samochodowym.
Siostry pana Agnelliego miały jej jednak dość i przywiozły do szpitala swoją przyjaciółkę, Marellę Caracciolo di Castagneto, by pocieszyć brata, a ten zakochał się w tej neapolitańskiej arystokratce.
Włoski Łabędź - żona Gianni AgnelliegoPobrali się w 1953 roku, a ona stała się znana jako Łabędź, z powodu swojej posągowej urody i długiej, eleganckiej szyi, która urzekła projektantów, w tym Valentino, pisarza Trumana Capote i fotografa Richarda Avedona. W 1963 roku została wpisana na Międzynarodową Listę Najlepiej Ubranych, została też członkinią Galerii Sław. Gianni wyrażał się o żonie następująco:
– Marella? Mieszkaliśmy razem przez całe życie. W tym momencie druga osoba staje się częścią ciebie: jak możemy nazywać siebie przyjaciółmi? To coś więcej, dużo więcej, to część ciebie.
Małżeństwo nie powstrzymało Gianniego przed romansami się z innymi kobietami, ale zostało ono nienaruszone aż do jego śmierci w 2003 roku. Jego jednowierszowa odpowiedź na pytanie o niewierność?
– Możesz być dobrym mężem i wygłupiać się albo bardzo złym mężem i być wiernym.
Gianni równoważył jednak swoją miłość do samochodów i pięknych kobiet zainteresowaniem sztuką. W jego bezcennej kolekcji znalazły się cztery obrazy Monety oraz dzieła Klimta, Bacona, Warhola, Lichtensteina i włoskich futurystów.

Przekrzywiony krawat, rozpięty kołnierzyk koszuli i zegarek na mankiecie – podobno Agnelli nie lubił ostrego dotyku zimnego metalu na skórze.
Jean Pigozzi, inwestor technologiczny, wieloletni znajomy Gianniego, twierdzi, że był to po prostu stary piemoncki zwyczaj – sposób na upewnienie się, że tarcza zegarka nie zabrudzi mankietu koszuli; akt nie popisu, a konserwacji.
Graydon Carter, były redaktor Vanity Fair, który nakręcił dla HBO film dokumentalny zatytułowany po prostu Agnelli, twierdzi z kolei, że cała sprawa była czysto praktyczna:
– Był jedną z pierwszych osób, które nosiły te gigantyczne stalowe zegarki, a były one po prostu za duże, aby zmieścić je pod mankietem – to nie była kwestia stylu.
Znał wszystkie zasady i łamał je celowo. Nigdy nie wyglądał zbyt schludnie, zawsze z odrobiną sprezzatury (swobodnej elegancji). Był bardzo mądry w kwestii swojego stylu, w tym sensie, że od początku w pełni rozumiał siłę fotografii, co tylko działało na jego korzyść.
Wykazując cechy osobistego stylu, potrafił znaleźć się w centrum uwagi, co pomogło mu umocnić swoją władzę.
Dziś Agnelli znany jest z tego, że tylną część krawata (węższy koniec) nosił dłużej niż przednią (szerszy koniec), a także z rozpiętych mankietów i kołnierzyka (nawet z krawatem), mokasynów oraz butów turystycznych zakładanych do garnituru.
Innymi cechami charakterystycznymi jego stylu były błękitne koszule w stylu oksfordzkim i koszule popover, jeansowy total look w stylu western, szare flanelowe garnitury czy smokingi w granatowym kolorze. Czasami nosił nawet rozpięty dwurzędowy smoking, mimo że powszechnie uważano to za faux-pas. Lubił być inny i okazywał to.
– Miał bardzo eleganckie dwurzędowe garnitury, ale jeśli miał pod spodem sweter, kładł na niego krawat, co było trochę dziwne – wspomina Pigozzi. – I właśnie tego się od niego nauczyłem. Nowobogaccy i wszyscy młodzi ludzie sukcesu w Dolinie Krzemowej, którzy zarabiają dużo pieniędzy – albo budują dom wyglądający jak Wersal, albo taki przypominający angielski wiejski dom, albo zatrzymują się w Four Seasons na Hawajach i płacą 6000 dolarów za noc w apartamencie prezydenckim i uważam, że to dobrze. Gianni był zupełnie inny. Miał swój własny styl.
Prezentował się dobrze, gdziekolwiek się nie pojawił – czy to stok narciarki, czy włoska riwiera. Jego nieodłącznymi atrybutami były dwa helikoptery, które stały na trawniku jego posiadłości w Turynie. Jednym z nich latał w góry na narty, drugim nad Morze Śródziemne, aby żeglować. Do portu docierał, skacząc z helikoptera do wody z wysokości 10 metrów i płynąc na swój jacht. Ten sam wyczyn wykonywał, odwiedzając przyjaciół i wskakując do basenów w ich willach czy też lądując prosto na stoku i z gracją szusując w dół.
Kryzys, łapówki i schyłek legendyChociaż Gianni był człowiekiem na świeczniku, konsekwentnie odrzucał pomysł posiadania wokół siebie ochroniarzy. Jego filozofia wobec nich była taka, że widzą za dużo i mówią za dużo. Odmawiał zapewnienia sobie bezpieczeństwa, nawet w czasie, kiedy terroryści we Włoszech zdobywali coraz większą władzę. Jeden ze schwytanych opowiedział historię o tym, jak miał na celowniku Gianniego, ale nie był w stanie oddać czystego strzału.
Pod koniec lat 90. świat zaczął oddalać się od Agnelliego. Rentowność Fiata spadała w obliczu tańszych japońskich konkurentów, a szeroko zakrojone śledztwo w sprawie korupcji w rządzie zmusiło “L'Avvocato” do przyznania się do wypłacenia około 35 milionów dolarów łapówek politycznych w ciągu 10 lat.
Jednak o wiele gorsza była podwójna tragedia, która dotknęła jego rodzinę. Jedyny syn Agnellego, Edoardo, popełnił samobójstwo w 2000 roku, skacząc w piżamie z wiaduktu pod Turynem. Związek tej pary zawsze był napięty – Gianni był surowym ojcem, a Edoardo był często osłabiany i pomijany przez patriarchę. Trzy lata wcześniej nagle zmarł bratanek Agnellego, zwany także Giovannim, który był typowany na następcę tronu Fiata.
Podwójny cios był za duży dla głowy rodu, stan jego zdrowia zaczął gwałtownie się pogarszać.
– Chcę umrzeć jak stary żołnierz na koniu – powiedział kiedyś, ale koniec był znacznie spokojniejszy.
Gianni Agnelli zmarł na raka prostaty w swoim domu w Turynie 24 stycznia 2003 roku.
Nabożeństwo pogrzebowe przypominało pogrzeb głowy państwa, a ceremonia była bardzo uroczysta – dudziarz zagrał nawet „Silenzio”, honorową melodię dla zmarłych żołnierzy i funkcjonariuszy. Rodzina uścisnęła dłonie tak wielu osobom – pracownikom, lokalnym mieszkańcom, dygnitarzom i przyjaciołom, a główna włoska gazeta poświęciła Gianniemu swoje pierwsze 19 stron.
Często mówi się, że wagę człowieka można zmierzyć liczbą osób na jego pogrzebie. To kolejny dowód wpływu Gianniego nie tylko na otaczający go kraj, ale także świat. Ponad 100 000 osób – w tym zarówno prezydent, jak i premier – przybyło, aby zobaczyć jego ciało. Jedno jest pewne – dyskusja na temat “L'Avvocato” trwać będzie jeszcze przez kolejne dekady.
well.pl