Billie Eilish: Karta kredytowa jako bilet wstępu


Britta Pedersen / DPA / Keystone
Kolejka na Kurfürstendamm jest krótka. A sala, w której Billie Eilish zaprezentuje się przed wybraną publicznością, jest niewielka. Organizatorem wydarzenia jest firma American Express, która obsługuje karty kredytowe i zaprasza na ekskluzywną sesję pytań i odpowiedzi z piosenkarką pop. Jednakże, aby skorzystać z tego przywileju, potrzebna jest Karta Platinum z roczną opłatą w wysokości 720 euro lub Karta Black, którą można uzyskać wyłącznie na zaproszenie American Express. Jednakże goście mogą zabrać ze sobą jedną osobę towarzyszącą.
NZZ.ch wymaga JavaScript do prawidłowego działania ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub program blokujący reklamy obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
Na widowni zasiadło osiemdziesięciu fanów: matki z nastoletnimi córkami, mężczyźni w średnim wieku w koszulach i swetrach, influencerzy, a nawet kilka gwiazd, jak aktor Jannik Schümann. „Myślałam, że będzie tu o wiele więcej młodych ludzi, a nie, że będzie tak różnorodnie” – mówi młoda kobieta do swojego młodego towarzysza. Na nadgarstku nosi zegarek Rolex.
Występ dla wybranych„Jako posiadacze karty American Express jesteście wybrani” – mówi prezenter na krótko przed wyjściem Billie Eilish na scenę. Wszystko kręci się wokół lojalności klienta i lojalności wobec marki. Ubrana w za duże dżinsy i kurtkę dresową, w okularach i z bandaną Billie w końcu wychodzi na scenę. Natychmiastowe brawa! Przypomina to jednak klaskanie klasy szkolnej po obowiązkowej wizycie w teatrze: grzeczne, nie za głośne i odrobinę niepewne.
Prezenter chce porozmawiać o trasie koncertowej i najnowszym albumie. Ale światowa gwiazda chce także zaangażować fanów w rozmowę i opowiedzieć im o swoich ulubionych piosenkach. Ludzie myślą na głos: jedni są za „Chihiro”, inni za „L'amour de ma vie”. Billie Eilish stuka stopą, szarpie za zamek błyskawiczny kurtki, kręci pasmami włosów. Wydaje się powściągliwa, otwarta, może czasami odrobinę nerwowa. Twoje hobby? Nic niezwykłego. Taniec, pływanie, jazda konna, spacery z psem. Ona się śmieje.
Osoba siedząca w pierwszym rzędzie musiałaby jedynie wyciągnąć rękę, aby dotknąć gwiazdy. Jednak kibice respektują wymagany dystans. Jednak młoda kobieta trzyma tekturową kartkę z napisem: „Czy możemy dostać przytulenie?” Kiedy Billie to odkryła, wstała i przytuliła młodą kobietę, która natychmiast wybuchła płaczem ze szczęścia.
Po 25 minutach sesja pytań i odpowiedzi dobiegła końca. Grupa gości przygotowuje się do zrobienia sobie zdjęcia z artystą, podczas gdy pozostali są prowadzeni do fotobudki Polaroid. Jeszcze przed zrobieniem pierwszego grupowego zdjęcia z Billie, sala koncertowa zamienia się w coś w rodzaju sklepu z modą. Można kupić gadżety z bieżącej trasy, a także koszulkę dostępną wyłącznie dla posiadaczy karty American Express za 45 euro.
Połączenie emocjonalneNa koniec podawane są przekąski: awokado, kuskus, bakłażan. Plus różowa woda mineralna o smaku malinowym. Przy wyjściu znajduje się plakat w prezencie: sylwetka Billie ozdobiona logo American Express. Ubrani w swetry, plakaty, zdjęcia Polaroid i mając poczucie, że nie muszą dzielić się Billie Eilish z 17 000 innych fanów, goście wracają do domów szczęśliwi.
Ale mimo że artysta jawić się będzie wielu jako maleńka postać na dużej scenie podczas koncertu następnego wieczoru, powstaje tam coś, co nie jest łatwe do stworzenia między logo marki a gadżetami: więź emocjonalna. Każdy, kto kiedykolwiek stał z tysiącami ludzi, zlany potem, w morzu świateł sali koncertowej, wie, ile to jest warte.
nzz.ch