Słowa, maski i wiersze. Antologia upamiętnia pisarza Giusiego Verbaro.


Zdjęcie autorstwa Aarona Burdena na Unsplash
analiza pisma ręcznego
Dziesięć lat po jego śmierci, zbiór „Słowo, które kwadratuje i burzy” celebruje jego biopoezję: oksymorony, cykle natury i nieustanną tęsknotę za nowym początkiem. Czterdzieści lat wierszy jako śladów powrotu do siebie.
Na ten sam temat:
Giusi Verbaro była wybitną pisarką, która mieszkała i tworzyła między Kalabrią a Toskanią. Jej dokumenty, w tym bogata korespondencja z czołowymi intelektualistami ubiegłego wieku, znajdują się obecnie w Archiwum Państwowym we Florencji. Dziesięć lat po jej śmierci Rubbettino prezentuje obszerną antologię poezji pt. „Słowo, które kwadratuje i burzy. Wiersze 1971-2013” (red. Caterina Verbaro, ze wstępem Daniele Picciniego, 200 stron, 22 euro). W ten sposób powracamy do czterdziestu lat literatury, podzielonej na trzy główne fazy, z „poetycką prehistorią” (1971-1978) i repertuarem esejów. Caterina Verbaro – córka autorki i profesor współczesnej literatury włoskiej na Uniwersytecie Lumsa – starannie wybrała teksty, opatrzone kilkoma komentarzami krytycznymi. „Jesteśmy świadkami wędrówki nieskończenie rozkładającego się i adaptowalnego słowa” – zauważa we wstępie – „znak nieustannego niepokoju, który przenika wiersze poetki i jest zarówno formą, jak i treścią jej literackiej podróży”. Zawieszona między lekcjami Eugenia Montalego i Maria Luziego, czerpiąc z wiedzy biologicznej, Giusi Verbaro oferuje czytelnikowi żywe, przejrzyste obrazy, wizualnie ułożone w przesuniętych ramkach, sprawiające wrażenie solidnego modernistycznego pisarstwa (dominuje wers jedenastozgłoskowy i siedmiosylabowy, mistrzowsko przekształcony zgodnie z rytmami „paradoksalnego” klasycyzmu). Być może dżungla do przemierzenia: sobowtór, maska metafizyczna, greckojęzyczna Kalabria, intonacja cywilna, psychoanaliza, poemat morski. Piccini podkreśla, że dyskurs Verbaro jest w istocie powiązany z bios: „W rzeczywistości mówimy o cyklach, o diagramach sezonowych, o siewach i kwitnieniu, o jesieniach, które przerywają letni blask, który chciałoby się widzieć na zawsze”.
„Bio-poezja” Verbaro jest zatem płonącym zwierciadłem autobiografii ukrytej wśród polan, jaskrów i maków, aspirującej do stania się „archetypową, a zatem zbiorową bajką” (Remo Pagnanelli). Czy ekokrytyczna perspektywa analityczna mogłaby nam powiedzieć coś więcej? Prawdę mówiąc, w dykcji Verbaro odyseuszowski temat powrotu do siebie zdaje się dominować nad wszystkim : tę trajektorię wyznaczają „Itaca Itaca” (1988) i „Isola” (2004), dwie antologie przygotowane przez poetę. To jest znaczenie radykalnie oksymoronicznych wersów („Być może jestem wiekiem najnowszych przybyszów. Jestem / córką dla moich dzieci”), w których możemy dostrzec laborintus wysokiego, choć bolesnego zaufania – Seamus Heaney powiedziałby „kredyt” – w poezji: „Chciałem przerwać krąg: było to słowo / wielkie oszustwo, sen, / przerażenie, antyteza, odkupienie: ciało / pożądane, poezja. Czy pisząc / złamałem porządek, zastój / czy też ułożyłem na nowo w przejrzystej harmonii / to, co rozpraszało się w ciszy?”. Genetyczna moc logosu i poeta jako viator, pielgrzym (według Daniele Maria Pegorari jest to „wola nieustannej podróży”): w słonej podróży Verbaro nigdy nie brakuje miłości i nadziei na nowy początek. W liście z marca 1982 roku Giorgio Caproni zauważa: „Wszędzie, nawet tam, gdzie słowo jest najbardziej udręczone, znajduję »legendy i radość«, »flagi miłości na wietrze«. Ty, drogi Giusi, masz orkiestrę bogatą w barwy, gdzie instrumenty dęte blaszane nieustannie przeplatają się z drewnianymi i smyczkowymi”. Verbaro zdaje się nieustannie popychać gest werbalny „poza granice”, ku progowi marzycielskiej transcendencji. „Skrzydło delikatnie nas muska. Czy to będzie nadir / czy zenit, punkt, w którym spotyka się to, co ludzkie, i to, co boskie?”
Więcej na te tematy:
ilmanifesto