Nieustanne pytanie


Getty Images
Czym jest prawda? /7
Prawda jest taka, że człowiek, postawiony przed wyborem: czy dalej żyć w sztucznym świecie „Truman Show”, czy – jak na końcu filmu – uciec z niego, wybierze drugą alternatywę.
Na ten sam temat:
Czym jest prawda? To pytanie zadał prawie dwa tysiące lat temu Poncjusz Piłat, prefekt rzymskiej prowincji Judei. Aby jego imię nie zostało zapomniane, a historyczny rdzeń chrześcijaństwa nie rozpłynął się w mitologicznych spekulacjach, chrześcijanie włączyli Piłata do swojej religijnej „Magna Carta”, wyznania wiary znanego jako Credo. Religia chrześcijańska, jak żadna inna, ma historyczne podstawy. Jej sednem jest niezachwiane przekonanie, że w pewnym momencie historii wszechświata odwieczne Słowo Boże „stało się ciałem” (J 1, 1-14) w Jezusie z Nazaretu, postaci historycznej. W ten sposób Bóg utracił wszelkie mitologiczne konotacje i stał się śmiertelny. Ten, który wydał wyrok śmierci na Boga w trakcie powstawania, również jest postacią historyczną. Nie możemy z całą pewnością stwierdzić, z jaką intencją zadano to pytanie podczas pierwszego przesłuchania w procesie Jezusa (J 18, 38), chociaż ewangelista przedstawia historycznie dokładny opis z prawnego punktu widzenia. Czy był to wyraz szczerego pragnienia poznania, jak w dialogu między dwoma intelektualistami? Czy przejaw współczucia dla oskarżonego, którego konflikt z przedstawicielami religii, której nienawidził i którą potępiał za konflikt z Piłatem? A może było to pytanie retoryczne sceptycznego filozofa, według którego ludzie nie mogą poznać prawdy, nawet jeśli ona rzeczywiście istnieje?
Historycy Józef Flawiusz i Filon z Aleksandrii zgadzają się w tej kwestii: Piłat był nieugiętym namiestnikiem i sędzią. Jednak w obliczu Jezusa zawahał się. Ecce homo (J 19,5). Ten człowiek go uderzył. Ostatecznie jednak formalny powód okazał się wystarczający do skazania na śmierć: Jezus ogłosił się królem (J 18,37), co stanowiło crimen laesae maiestatis, atak na cesarza Tyberiusza i rzymski porządek polityczny. Proces Jezusa i wielowiekowa debata na temat prawdy pokazują, że problem ma wiele wymiarów. Helmut Thielicke (1908–1986), członek niemieckiego Kościoła ewangelickiego, który sprzeciwiał się narodowym socjalistom, wyróżnił trzy koncepcje prawdy: „prawdę, którą możemy poznać”; „prawdę, która nas dotyczy”; oraz „prawdę, która nas obejmuje, a nie jest przez nas rozumiana”.
1. Czy możemy poznać prawdę? Aby odpowiedzieć, musimy znaleźć powszechnie akceptowaną definicję. I natychmiast uświadamiamy sobie, że musimy rozróżnić dwa pojęcia prawdy: prawdę w sensie codziennych dowodów i prawdę filozoficzną. W życiu codziennym zyskamy aprobatę innych, jeśli stwierdzimy, że jutro wzejdzie słońce lub że lato jest cieplejsze niż zima. Z równą pewnością siebie wypowiadamy stwierdzenia takie jak: „Michael jest moim przyjacielem, podczas gdy czuję, że Anna mnie nie lubi”. Są to stwierdzenia, na których możemy polegać, ponieważ opierają się na codziennym doświadczeniu. Empiryści mówią tu o „realizmie wewnętrznym”. Ale te pewniki chwieją się, gdy konstruktywiści twierdzą, że nie znamy przedmiotów nieożywionych i innych ludzi jako takich, lecz jedynie obraz, jaki sobie o nich tworzymy. Gdyby tak jednak było, nie moglibyśmy ani kochać, ani nienawidzić innych. Nie moglibyśmy nawet twierdzić, że inni istnieją niezależnie od nas. Całe nasze życie indywidualne i zbiorowe zostałoby zakwestionowane. Aby autentycznie doświadczać innych – ich osobliwości, sposobu życia czy mówienia – potrzebujemy bardziej solidnej prawdy, prawdy w sensie realizmu metafizycznego, filozofii „wiedzy o tym, co naprawdę jest” (Hegel). Nie tylko postrzegam lub wyobrażam sobie świat wokół mnie, ale wiem, że jest on prawdziwie obecny, tak jak ja sam.
Ta relacja między podmiotem poznającym a przedmiotem poznawanym znajduje wyraz w tomistycznej definicji prawdy jako adaequatio rei et intellectus. W niej Tomasz z Akwinu połączył ontologię Augustyna z naukowym ideałem Arystotelesa, którego dzieło on i jego nauczyciel Albert Wielki na nowo odkryli i zintegrowali we własnej doktrynie filozoficzno-teologicznej. Arystoteles nauczał, że rozróżnienie między prawdą a fałszem nie dokonuje się „w samych rzeczach”, lecz „w umyśle” (en dianoia). Istnienie rzeczy nie jest samo w sobie prawdą, lecz raczej jej przesłanką lub treścią (ratio veritatis). Wiedza intelektu jest „w pewnym stopniu spowodowana” (quodammodo causatur) istnieniem rzeczy, w odniesieniu do której zadaniem intelektu jest rozróżnianie, za pomocą aktu sądu (iudicium), który zarówno łączy, jak i oddziela to, co jest, od tego, co nie jest. Istnienie przedmiotów przejawia się i spełnia w intelektualnym poznaniu duszy, która „jest zdolna dostroić się do każdego bytu” (De veritate, I, 1). Wynika z tego, że „to, co poznawalne, jest miarą ludzkiego poznania, a sąd wydany przez intelekt jest prawdziwy o tyle, o ile rzecz jest ustanowiona w dany sposób (quia res ita se habet), a nie przeciwnie” (Summa contra gentiles I, 61). Zatem sąd intelektu, który dostosował się do przedmiotu zewnętrznego, jest prawdziwy. Tomasz nie omieszkał wskazać na fundamentalną różnicę między poznaniem ludzkim a boskim. Poznanie Boga jest miarą wszystkich rzeczy, tak jak sztuka jest miarą wszystkich dzieł sztuki. Fałsz i błąd istnieją jedynie w ograniczonym intelekcie ludzkim, a nie w Bogu.
Debata filozoficzna kolejnych stuleci ostatecznie doprowadziła do dalszych zmian w stanowisku tomistycznym. Sam Kant, pomimo swojej „rewolucji kopernikańskiej” w filozofii transcendentalnej, nadal twardo trzymał się idei „zgodności między naszą wiedzą a przedmiotami”, jak pisał w „Krytyce czystego rozumu”. Jego nacisk na subiektywne warunki poznania nie pozostaje jednak bez konsekwencji. Skoro bowiem przedmioty są konstytuowane przez podmiot poznający, jak długo możemy podtrzymywać ideę ich zgodności z nim? Ta zgodność – koncepcja, która w żaden sposób nie jest równoważna z adaequatio Tomasza – ostatecznie staje się jedynie „zgodnością wiedzy z samą sobą” (Walter Jaeschke). Niemiecki idealizm gwałtownie przesunął punkt ciężkości na organ poznania, celebrując jego wolność z coraz większym patosem: ego, czyli „osobowość” Schellinga, samoświadomość i świadomość Fichtego, „przekonanie” Schleiermachera, podmiot Hegla – wszystko to podniesione do rangi obiektywnej zasady . To subiektywne podejście powróciło pod koniec XX wieku, kiedy biolodzy i neurobiolodzy argumentowali, że wiedza i oparta na niej wola to nic więcej niż stany mózgowe. Uczyniłoby to wszelką dyskusję o poszukiwaniu prawdy zbędną. Jednakże próba uczynienia mózgu, immanentnego przedmiotu badań medycznych, punktem wyjścia wszelkiej rzeczywistości jest wątpliwą redukcją. Co więcej, jest to redukcja bezpodstawna: teoria ta rości sobie prawo do tej samej prawdy metafizycznej, której możliwość wyklucza. Prawdę można bowiem poznać, ale nie można jej zaprzeczyć. Karl Otto Apel (1922-2017) wskazał na „sprzeczność performatywną”, w którą popadają ci, którzy twierdzą, że prawda nie istnieje lub że nie można jej poznać, ponieważ ci, którzy to twierdzą, wierzą w to, że prawda nie istnieje lub że nie jest dostępna.
2. Nikt nie może być obojętny wobec prawdy. „Dotyczy” nas ona bezpośrednio, zwłaszcza gdy burzy nasz obraz samych siebie. O tym mówią dwa heksametry Goethego: „Wolę prawdę, która boli, od wygodnego błędu / Ona sama leczy ból, jaki mogła nam zadać”. Nawet ci, którzy żyją kłamstwem, nie mogą obejść się bez prawdy: jest ona warunkiem powodzenia ich oszustwa, w tym sensie, że polegają na tym, że inni wierzą, że mówią i postępują zgodnie z prawdą. Prawda nie jest jedynie kwestią indywidualnej moralności, lecz ma charakter etyczny i społeczny. Społeczeństwo może nadal tolerować kłamców i oszustów, dopóki prawo karne zapobiega rozprzestrzenianiu się ich manipulacji, a kłamstwo nie stanie się systematyczne. Niemniej jednak nie można, jak zamierzają to zrobić niektóre państwa Unii Europejskiej, zdecydować o zakazie kłamstwa, a zwłaszcza fake newsów. Prawo karne dotyczy zewnętrznego zachowania ludzi. Można obalać stwierdzenia niezgodne z faktami, ale nie „fałszywe” opinie, które ludzie formułują w swoich sercach. Tendencja do ignorowania „politycznie niepoprawnych” opinii i orientacji podważa autorytet prawdy i prowadzi do totalitaryzmu.
Ale czy władza polityczna nie może sobie na wszystko pozwolić, skoro ma ku temu siłę – skoro w demokracji ma większość? Wracamy zatem do pytania, które Piłat zadał Jezusowi po tym, jak mówił o dwóch królestwach, królestwie „tego świata” i królestwie „nie tego świata”: „Czy więc jesteś królem?” (J 18,37). Jezus odpowiada pośrednio, ale trafia w sedno problemu: „Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie”. Życie Jezusa miało cel, telos, któremu podporządkowane jest również Jego królestwo: testimonium perhibere veritati (w oryginale greckim martyrein te aletheia). To świadectwo jest przeciwieństwem fałszywego świadectwa zakazanego przez ósme przykazanie (Pwt 5,20): „Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu”, czyli dosłownie w oryginale hebrajskim „świadectwo schwa” – tego, co jest niczym, próżne, fałszywe. Wbrew temu świadectwu Jezus wkracza na scenę jako świadek prawdy, aż do śmierci.
3. „Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu” (J 18,37). Jednak związek między prawdą a osobą Jezusa wykraczał poza rozumienie Piłata. Nawet wśród uczonych narastał sceptycyzm co do zdolności ludzi do rozpoznania prawdy, i rozpoznania jej w Chrystusie. Część winy leży również po stronie schematycznej i racjonalnej teologii, która zrodziła się wraz z tendencją do specjalizacji dyscyplin. David Hume streścił ten sceptycyzm w zdaniu: „tak naprawdę nigdy nie wykraczamy poza siebie”. Postępując w ramach empiryzmu, samo to stwierdzenie wymyka się empirycznej weryfikacji. Wśród ludzi nie ma nikogo, kto mógłby udowodnić lub obalić to „nigdy”. I kto mógłby zagwarantować, że „my” jesteśmy w równym stopniu niezdolni do zrobienia kroku poza siebie, jeśli wszyscy jesteśmy uwięzieni w sobie? Prawda jest taka, że człowiek, stojąc przed wyborem między dalszym życiem w sztucznym świecie „Truman Show” a, jak na końcu filmu, ucieczką z niego, wybierze to drugie. W realnym świecie wszystkie prawdy jednostkowe – nawet te, które nas ranią – scalają się w całość. A „prawda was wyzwoli” (J 8,32). Tymczasem sceptycyzm ustąpił miejsca autentycznej relatywistycznej furii. „Wszystko jest względne” – mówi się nam apodyktycznym tonem prawdy absolutnej. Ateistyczny nurt oświecenia celebrował triumf prawdy nad chrześcijańskimi przesądami i sztuczkami księży. Lecz wielki myśliciel nihilizmu, Nietzsche, uważał, że „śmierć Boga” jest „tragedią”. Jego „intelektualne sumienie” zabraniało mu wyznawania chrześcijaństwa, ale przyznał, że „nawet my, którzy dziś widzimy jasno, my bezbożni i my antymetafizycy, czerpiemy nasz ogień z wielkiego pożaru wznieconego przez tysiącletnią wiarę, wiarę chrześcijan, która była również wiarą Platona, według której Bóg jest prawdą, a prawda jest boska”.
Jeśli Bóg nie istnieje, nie istnieje rozum, ani możliwość poznania prawdy i osądzania prawdy od fałszu przez człowieka. Człowiek może polegać na rozumie tylko wtedy, gdy uczestniczy on w rozumie Boga. Z pewnością nikt nie ma monopolu na prawdę. Prawda nie jest czymś, co możemy posiadać; wręcz przeciwnie, ona posiada nas. W jej imię dobrze by było, gdybyśmy poszerzali i udoskonalali nasze teorie poznania, nawet z pomocą tradycji spoza Europy, jak to uczynił na przykład sinolog Jean-François Billeter.
Ostatecznie chodzi o to: to prawda nas rozumie, a nie odwrotnie. Dla chrześcijan nie może być inaczej. Ponieważ dla nich prawda to przede wszystkim osoba boska, Jezus Chrystus, który powiedział do swojego sceptycznego ucznia Tomasza: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem” (J 14, 6). Nigdy nie będziemy w stanie w pełni zrozumieć tej osobistej prawdy. Możemy jednak „postępować” zgodnie z prawdą, dokonując osobistych aktów sprawiedliwości i miłości. Kto „postępuje zgodnie z prawdą, zbliża się do światła”, a wówczas widać wyraźnie, „że jego dzieła są dokonane w Bogu” (J 3, 21). W ten sposób pytanie Piłata zostaje rozwiązane.
(Tekst przetłumaczył Giuseppe Perconte Licatese )
Wolfgang Hariolf Spindler OP wykłada teorię prawa na Uniwersytecie w Innsbrucku i jest redaktorem naczelnym czasopisma „Die Neue Ordnung”. Jego artykuł kończy letni cykl „Il Foglio” poświęcony prawdzie. Każdego tygodnia inny autor analizuje tę fundamentalną koncepcję z perspektywy konkretnej dyscypliny: prawa, matematyki, astrofizyki, ekonomii, polityki, informacji lub teologii. „Prawda w praktyce” Michele Silenziego ukazała się 15 lipca, „Prawda w barze” Giovanniego Fiandaki 22 lipca, „Jaka prawda dla polis” Flavia Felice’a 29 lipca, „Fizyka bestialska” Marco Bersanelliego 5 sierpnia, „Kto jest strażnikiem prawdy” Marco Li Calziego 12 sierpnia, a „Na targowisku idei” Antonio Nicity 19 sierpnia.
Więcej na te tematy:
ilmanifesto