Nie mogę przytulić moich dzieci po tym, jak zostałem sparaliżowany w wypadku czołowym z prędkością 91 mil na godzinę, w którym zginął mój przyjaciel siedzący obok mnie

Przez pierwsze kilka lat mojego życia mieszkałem na farmie w wiejskim hrabstwie Yorkshire, która była rajem dla młodego, ciekawego świata chłopca.
Po prostu mi się tam podobało. No cóż, jakie dziecko by tego nie lubiło? Ale za kulisami mój świat się rozpadał.
Moja mama miała problem z piciem , który wymknął się spod kontroli i wypychał mojego tatę z obrazu. Niecały rok później zostaliśmy eksmitowani .
Następnie rozpoczął się brutalny cykl ubóstwa , przechodzenia z jednej podupadłej dzielnicy do drugiej.
Opieka społeczna w końcu interweniowała, gdy moja mama miała załamanie nerwowe.
Po latach narastających problemów ze zdrowiem psychicznym zaczęła mieć halucynacje i słyszeć głosy, a sytuacja pogorszyła się do tego stopnia, że konieczna była interwencja policji, ratowników medycznych i personelu medycznego.
Kiedy miałem zaledwie dziewięć lat, zabrano mnie od mamy i wysłano do ojca na północny zachód .
W tym samym czasie zmarła moja mama. I co dziwne, nie poczułem nic.
Już wtedy nauczyłam się wyłączać emocje.
Przeprowadziłem się z Yorkshire do Chester i byłem już uczniem pięciu różnych szkół .
Ale chaos na tym się nie skończył – kolejną przeprowadzką była północna Walia – i przez kolejne cztery lata nieustannie zmieniałam szkoły, nigdy się nie zadomowiłam, nigdy nie poczułam się jak u siebie.
Kiedy jednak o tym pomyślę, to sygnały ostrzegawcze przed problemami pojawiły się już przed moim wyjazdem z Yorkshire.
Na początku było to po prostu psotne zachowanie - typowe wybryki „niegrzecznych chłopców” w szkole.
Nie miałam zamiaru celowo sprawiać kłopotów. Po prostu brakowało mi instynktu, który pozwoliłby mi powstrzymać się od robienia rzeczy, o których wiedziałam, że nie powinnam.
Dwa lata później i po kolejnej przeprowadzce, która zbiegła się z rozpoczęciem szkoły średniej, moje zachowanie wymknęło się spod kontroli.
Zbierałem kolejne zawieszenia, spędziłem trochę czasu w „oddziale psychiatrycznym”, a kiedy w końcu mnie wyrzucili, nie byłem tylko awanturnikiem – miałem też kartotekę kryminalną, która to potwierdzała.
W wieku 16 lat mieszkałem w jednym z najsłynniejszych ośrodków przestępczości w regionie – Blacon, znanym jako CH1.
Sprzedawałem narkotyki klasy A, takie jak kokaina , nosiłem przy sobie broń palną i ciągle oglądałem się przez ramię.
Zarabiałem około 1600 funtów co weekend. Zarabiałem więcej pieniędzy, niż wiedziałem, co z nimi zrobić i miałem problem z ich wydaniem.
Co jakiś czas wewnętrzny głos mi powtarzał: „To nie jest życie, jakiego chcesz. Musisz stąd uciec”.
Moje ciało zostało zmiażdżone – doznałem okropnych obrażeń, w tym ponad dwóch złamań szyi i całkowitego rozpadu wielu kręgów w dolnej części kręgosłupa
Greg Sumner
Mając prawie 17 lat, w końcu zdecydowałem się uciec z Północnego Zachodu.
Przeprowadziłem się do Somerset , licząc na nowy początek. Ale stare nawyki ciężko wykorzenić i wciąż miałem kłopoty z prawem.
Jednak coś się zmieniło. Chciałem zmiany. I mając 18 lat, zapisałem się na studia w Bridgwater, zdecydowany budować przyszłość.
Nie było łatwo – musiałam pogodzić niestabilne warunki życia, problemy finansowe i kłopoty z prawem.
Podczas dwuletniego kursu BTEC mieszkałem pod pięcioma różnymi adresami, w różnych wynajmowanych mieszkaniach, u znajomych i u mojej dziewczyny.
Ale dałam radę i zdobyłam dyplom z zakresu studiów biznesowych, który nauczył mnie czegoś niezastąpionego: „Wytrwałość popłaca”.
Myślałem, że skręciłem na róg. Ale życie miało inne plany.
Już i tak miałem ostatnią szansę w systemie wymiaru sprawiedliwości.
Moja kartoteka stawała się coraz dłuższa, a moje przestępstwa coraz poważniejsze. Wdawałem się w bójki, kradłem samochody i nosiłem broń.
Sąd Koronny w Taunton skazał mnie na podstawie wielu zarzutów, ale cudem uniknąłem więzienia – zamiast tego odbyłem karę w zawieszeniu.
Powiedziałem sobie, że muszę się zmienić. Wtedy, zupełnie niespodziewanie, pojawiło się koło ratunkowe.
Kolega wspomniał o wolnym stanowisku, więc złożyłem podanie, od razu poszedłem na rozmowę kwalifikacyjną i dostałem tę rolę.
Po raz pierwszy w życiu nie byłem po prostu kolejnym awanturnikiem – byłem kimś.
Widok profesjonalisty ubranego w koszulę i krawat, pracującego dla globalnie rozpoznawalnej marki i zdobywającego szacunek dzięki czemuś dobremu, wydawał się czymś obcym.
Poczułem przytłaczające poczucie spełnienia. Sprzedawałem karnety na ekskluzywne kluby fitness dla Hiltona i czułem, że to praca, która może zapewnić mojej rodzinie prawdziwą przyszłość.
Ale życie znów miało inne plany.
Złamane serce uderzyło, a rozstanie mnie załamało. Byliśmy razem nieco ponad dwa lata, co może nie brzmieć znacząco, ale był to najdłuższy, najpoważniejszy związek , jaki kiedykolwiek miałam.
Z perspektywy czasu uważam, że ona była niesamowita, ale ja byłem stale nieuprzejmy, niewdzięczny i wielokrotnie niewierny.
Mimo że się rozpadałam, nie pozwalałam, by ktokolwiek zobaczył, że cierpię.
Maskowałem to w jedyny znany mi sposób – nocnymi wyjściami, piciem dużych ilości alkoholu i podejmowaniem złych decyzji.
Pewnej nocy wszystko runęło. Pijacka walka przerodziła się w przemoc i zanim się zorientowałem, groziły mi cztery lata i więcej za kratkami.
Mając przed sobą decydującą rozprawę, zdecydowałam się na ostatnie „stawanie na kolanach” 7 października 2012 r. Nigdy nie wyobrażałam sobie, że będzie mnie to niemal kosztowało życie.
OPIEKA nad bliską osobą z uszkodzeniem mózgu może być trudnym zadaniem, ale dzięki odpowiedniemu podejściu możesz znacząco przyspieszyć jej powrót do zdrowia i poprawić jakość życia.
Oto kilka najważniejszych wskazówek, które według ekspertów mogą Ci pomóc.
- Zdobądź wiedzę na temat urazu mózgu - zrozumienie konkretnego rodzaju urazu mózgu, którego doznała bliska Ci osoba, jest kluczowe. Zapoznaj się z potencjalnymi zmianami fizycznymi, poznawczymi i emocjonalnymi, których może doświadczyć. Ta wiedza wyposaży Cię w umiejętności zapewniania lepszego wsparcia i przewidywania jej potrzeb.
- Ustal stałą rutynę – osoby wracające do zdrowia po urazach mózgu często korzystają ze zorganizowanych i przewidywalnych codziennych rutyn. Konsekwencja może pomóc zmniejszyć dezorientację i niepokój, ułatwiając im poruszanie się po codziennych czynnościach.
- Uprość otoczenie - stwórz spokojną i zorganizowaną przestrzeń życiową, minimalizując bałagan i unikając niepotrzebnych zmian. Proste, znajome otoczenie może pomóc bliskiej osobie poczuć się bardziej komfortowo i zmniejszyć nadmierną stymulację.
- Komunikuj się jasno i cierpliwie - używaj prostego języka i mów powoli podczas komunikacji. Daj ukochanej osobie wystarczająco dużo czasu na przetworzenie informacji i odpowiedź. Kluczowa jest cierpliwość, ponieważ może mieć ona trudności ze zrozumieniem lub wyrażeniem siebie.
- Zachęcaj do niezależności - wspieraj bliską osobę w wykonywaniu zadań, do których jest zdolna, nawet jeśli zajmie to więcej czasu. Zachęcanie do niezależności może zwiększyć jej pewność siebie i pomóc w rehabilitacji. Bądź jednak gotowy pomóc, gdy będzie to konieczne, aby zapewnić bezpieczeństwo.
- Monitoruj i zarządzaj zmianami w zachowaniu – urazy mózgu mogą prowadzić do zmian w zachowaniu i osobowości. Jeśli bliska ci osoba wykazuje niewłaściwe lub nieprzemyślane zachowanie, delikatnie przypomnij jej o właściwym zachowaniu społecznym. Zrozum, że te zmiany są często wynikiem urazu, a nie są zamierzone.
- Dbaj o siebie – opieka może być wymagająca fizycznie i emocjonalnie. Upewnij się, że poświęcasz czas na opiekę nad sobą, szukaj wsparcia u przyjaciół, rodziny lub grup wsparcia dla opiekunów i rozważ profesjonalną pomoc, jeśli to konieczne. Pamiętaj, dbanie o własne samopoczucie pozwala ci zapewnić lepszą opiekę bliskiej osobie.
- Poszukaj profesjonalnego wsparcia - skontaktuj się z pracownikami służby zdrowia, takimi jak fizjoterapeuci, terapeuci zajęciowi i logopedzi, aby opracować kompleksowy plan opieki dostosowany do potrzeb bliskiej Ci osoby. Mogą oni zapewnić cenne wskazówki i wsparcie w całym procesie rekonwalescencji.
W drodze powrotnej byłem pasażerem w zderzeniu czołowym. Mój przyjaciel i ja byliśmy opróżnieni i jechaliśmy 91 mil na godzinę w strefie 40 mil na godzinę.
Dwóch pozostałych mężczyzn zginęło na miejscu zdarzenia. Ja ledwo przeżyłem.
Moje ciało zostało zmiażdżone – doznałem okropnych obrażeń, w tym złamania szyi i całkowitego rozpadu wielu kręgów w dolnym odcinku kręgosłupa.
Ale najpoważniejszym urazem był cios w głowę.
Mojego brata wezwano do szpitala, żeby mnie zidentyfikował.
Na początku nie mógł mnie rozpoznać – jedyną rzeczą, która potwierdzała moją tożsamość, był tatuaż na przedramieniu. Miałem zaledwie 22 lata.
Przez cztery miesiące balansowałem na granicy życia i śmierci.
Moje serce zatrzymało się cztery razy. Moja wątroba i jedno płuco odmówiły posłuszeństwa. Moje kończyny miotały się niekontrolowanie.
Sepsa , zapalenie płuc i MRSA spustoszyły moje ciało. Śmierć wydawała się nieunikniona.
Mimo że mój stan był niezwykle delikatny, mniej więcej w połowie śpiączki uznano, że mój stan jest na tyle stabilny, że można było odłączyć mnie od aparatury podtrzymującej życie.
Lekarze ostrzegli jednak moją rodzinę, że nawet jeśli się obudzę, prawdopodobnie już nigdy nie będę taki sam.
Dwa razy próbowali mnie wybudzić ze śpiączki. Dwa razy moje ciało zareagowało tak gwałtownie, że musieli mnie znowu uspokoić. Za trzecim razem zadziałało.
Kiedy w końcu otworzyłem oczy, byłem w zwykłym, białym pokoju. Cisza. Zamieszanie. Strach.
Mój umysł krzyczał pytania, lecz moje ciało nie reagowało.
Moja rodzina ustawiła się w kolejce zaczynając od szczytu łóżka: mój tata, moja macocha Jen, moja ciotka Barbara - lub Babs - mój brat James i bliska przyjaciółka rodziny, Kathryn.
Kiedy próbowałem rozmawiać z tatą, który siedział przy moim łóżku, nic nie wyszło. Straciłem głos.
Próba bycia ojcem bez wzięcia moich synów na przytulenie, kiedy tylko chcę, rozszarpie mnie na strzępy, dopóki będę oddychał
Greg Sumner
Do wypadku doszło miesiąc po moich 22 urodzinach.
Przez resztę moich 20 lat wędrowałem pomiędzy szpitalami, ośrodkami rehabilitacyjnymi, a nawet domami opieki dla osób starszych, gdzie poddawałem się długiej i bolesnej terapii fizycznej i neurologicznej.
Urazy mózgu są nieprzewidywalne. Mój został sklasyfikowany jako poważny.
Sąd Opiekuńczy uznał, że jestem niezdolny psychicznie do podejmowania samodzielnych decyzji.
Prawnie moje słowo nic nie znaczyło. Ale odmówiłem zaakceptowania tego.
W 2021 roku, po latach nieustannej rehabilitacji, walczyłem o możliwość ponownego poddania się testowi.
Udowodniłem, że się mylili i odzyskałem pełną zdolność do czynności prawnych.
Bardzo mi wstyd z powodu życia, jakie kiedyś wiodłem, i z powodu mojego udziału w katastrofie.
Kosztowało mnie to bardzo wiele, ale dało mi też coś bezcennego: perspektywę.
Codziennie myślę o ludziach, których straciłem tamtej nocy, o ludziach, których skrzywdziłem, i o tym, jakim ojcem chciałbym być dla moich synów, Alfiego, urodzonego w 2011 roku, i Dominica, urodzonego w 2017 roku.
Łatwo byłoby pozwolić, aby te myśli bez końca się pojawiały, a oczywiście „gorszych dni” jest mnóstwo, ale z czasem nauczyłam się sobie z nimi radzić.
Życie jest dziś pełne codziennych przeszkód, które często wydają się niemożliwe do pokonania.
Ograniczenia fizyczne wywarły ogromny wpływ na moje relacje z synami.
Próba bycia ojcem bez wzięcia dzieci na ręce i przytulenia się, kiedy tylko mam na to ochotę, rozszarpie mnie na strzępy, dopóki żyję.
Mogło łatwo wywołać gorycz i ból emocjonalny - i przez długi czas tak się działo. Nienawidziłem siebie i swojego stanu.
Ale przez lata bolesnych doświadczeń i refleksji nauczyłam się, jak sobie radzić w takich momentach.
Nadal jestem rodzicem, nadal robię postępy, ale jest to ciągły proces uczenia się, jak żyć z tym, czego nie mogę zmienić.
Teraz mam własny dom i pełnoetatową opiekunkę. Moje życie może być powolne - bardziej odpowiednie dla czarującego emeryta niż 34-letniego mężczyzny - ale jestem wdzięczny. Przeżyłem. Moja szklanka jest w połowie pełna.
I wiem, że moja historia ma moc. Jeśli mogę wykorzystać swoje doświadczenie, aby pomóc innym - aby odciągnąć ich od ścieżki, którą obrałem - wtedy może, tylko może, wszystko, przez co przeszedłem, będzie miało jakieś znaczenie.
Greg Sumner jest autorem poruszającej autobiografii Every Cloud: Perspective, która jest już dostępna w sprzedaży (9 funtów).
thesun