Oto najniebezpieczniejszy wyścig świata. Zginęło tu już 269 osób, ale chętnych nie brakuje

Isle of Man TT to nie tylko jeden z najstarszych wyścigów motocyklowych na świecie ale także najbardziej niebezpieczne wydarzenie w historii sportów motorowych. Dlaczego motocykliści dalej chcą ryzykować życie i w nim startują?
Od ponad stu lat zawodnicy z całego świata ścigają się po wąskich, publicznych drogach Wyspy Man podczas wydarzenia znanego jako Isle of Man TT. Wygrana w wyścigu to prestiż i marzenie każdego fana szybkości, ale… wielu już poległo.
Tourist Trophy narodziło się w 1907 roku, gdy w Wielkiej Brytanii obowiązywał zakaz wyścigów na publicznych drogach. Organizatorzy przenieśli więc imprezę na Wyspę Man, gdzie prawo tego nie zabraniało. Od 1911 roku wyścig odbywa się na 60,7-kilometrowej trasie Mountain Course, która do dziś pozostała niemal niezmieniona.

TT szybko urosło do rangi kultowego wydarzenia. Ale jest też druga strona medalu... Od 1907 roku zginęło w nim aż 269 osób.
Dlaczego Isle of Man TT to najniebezpieczniejszy wyścig świata?Krótko mówiąc: Mountain Course to trasa, która nie wybacza błędów. Wąskie drogi przecinają górskie zbocza, wioski, lasy i miasteczka. Brak tu nowoczesnych barier czy stref bezpieczeństwa. Zawodnicy pędzący z prędkością ponad 290 kilometrów na godzinę muszą mijać kamienne mury, słupy telefoniczne i żywopłoty.
Chociaż od 1907 trochę się zmieniło i wprowadzono m.in. nowoczesne systemy śledzenia GPS, elektroniczne flagi czy ograniczenie liczby startujących, wszystkich zagrożeń wyeliminować się nie da.
W czasie tygodnia wyścigowego zespoły medyczne codziennie przeprowadzają po kilka poważnych operacji. Urazy są dramatyczne. Amputacje, uszkodzenia kręgosłupa i wielonarządowe obrażenia to tutaj chleb powszedni. Mimo to… Chętnych nie brakuje.
Dlaczego zawodnicy chcą brać udział w Isle of Man TT?Nagrody są symboliczne, nie o to tu chodzi. Zawodników napędza coś znacznie głębszego: Potrzeba zmierzenia się z własną śmiertelnością.
- Chodzi o to uczucie bliskości śmierci – powiedział kiedyś jeden z najpopularniejszych uczestników TT, Guy Martin.
W społeczności Isles of Man TT niebezpieczeństwo jest nie tylko akceptowalne, ale wręcz uważane za integralny element tradycji. Psychologowie nazywają to zbiorową normalizacją ryzyka.
Śmiertelne wypadki wyróżniają TT od każdego innego wydarzenia motorowego i sprawiają, że wielu motocyklistów marzy o starcie w tym wyścigu od dzieciństwa.
Cóż, chyba tego nie rozumiem, ale… dla mnie szczytem odwagi był skok na bungee.
well.pl