Ponowne chodzenie bez bólu: rewolucja technologiczna w leczeniu zwężenia odcinka lędźwiowego kręgosłupa

Zwężenie kanału kręgowego w odcinku lędźwiowym kręgosłupa jest jedną z głównych przyczyn operacji kręgosłupa u osób po 60. roku życia. Polega ono na zwężeniu kanału kręgowego w odcinku lędźwiowym, który jest najbardziej obciążony i ma największą ruchomość. Schorzenie to może być wrodzone – niektórzy ludzie rodzą się z węższym kanałem kręgowym – ale w większości przypadków jest ono nabyte w wyniku zużycia z wiekiem.
Zostało to jasno przedstawione na forum ABC Salud-La Luz University Hospital , gdzie dr Francisco Villarejo , kierownik oddziału neurochirurgii w szpitalu uniwersyteckim La Luz w Madrycie , wyjaśnił, że zapadalność na tę chorobę w Hiszpanii jest niezwykle wysoka: „Prawie 90% osób po 60. roku życia ma pewien stopień zwężenia odcinka lędźwiowego. Nie wszyscy mają objawy, ale około 60% doświadcza problemów, a 30% z nich wymaga operacji”.
Najbardziej charakterystycznym objawem jest chromanie neurogenne: pacjent odczuwa ból, utratę siły lub drętwienie nóg podczas chodzenia. Zatrzymuje się, odpoczywa na kilka sekund, a następnie kontynuuje, w cyklu przypominającym stanie przed witrynami sklepowymi, aby ukryć swoje działania – stąd potoczna nazwa.
Jak zauważa dr Villarejo, stan ten został opisany w 1954 roku przez lekarza Henka Verbiesta , który zaobserwował poprawę u pacjentów, którzy pochylali się do przodu lub opierali się o wózek sklepowy. „Wyjaśnienie: dzięki zgięciu kręgosłupa nerwy odzyskują przestrzeń, a ból się zmniejsza”.
„Rozpoznanie stenozy kanału kręgowego jest powszechne wraz z wiekiem, ale nie u każdego rozwijają się objawy. Osoby cierpiące na tę chorobę doświadczają jednak znacznego pogorszenia sprawności ruchowej i jakości życia” – wyjaśnia dr Villarejo. Pacjenci zgłaszają się po przejściu wszystkich możliwych metod rehabilitacji: pulsacyjnej radiofrekwencji, urządzeń do leczenia bólu i fizjoterapii.
Avelino Traba przeszedł operację pięć lat temu u dr. Villarejo. „Po wakacjach zacząłem tyć i od tego czasu odczuwałem nieznośny ból. Nie byłem w stanie przejść więcej niż 20 metrów bez zatrzymywania się. Straciłem siłę i sprawność w lewej nodze. Po nieskutecznych próbach leczenia lekarz zalecił operację”.
Jego powrót do zdrowia był zaskakująco szybki: „Następnego dnia stanąłem na nogi bez bólu. W ciągu kilku tygodni wróciłem do normalnego życia, a po kilku miesiącach znów grałem w golfa”.
Kilka dekad temu jedynym rozwiązaniem chirurgicznym była laminectomia, rozległy i agresywny zabieg polegający na usunięciu blaszek kręgowych, często połączony z fiksacją śrubową. Operacje te wiązały się z wysokim ryzykiem oraz długą i bolesną rekonwalescencją.
Przełom nastąpił wraz z implantami międzykolcowymi , czyli implantami umieszczanymi między wyrostkami kolczystymi kręgów, aby utrzymać kanał drożny. „Dziś możemy wszczepić implant w zaledwie 20–30 minut, stosując minimalnie inwazyjną, szybką operację i charakteryzując się bardzo niskim wskaźnikiem powikłań” – podkreśla dr Villarejo.
Rozwój tych urządzeń nie był łatwy, przyznaje Jorge Sampedro, dyrektor na Iberię i Amerykę Łacińską w firmie Paradigm Spine (producenta implantu międzykręgowego). „Najpierw materiał (tytan, chrom, ceramika itp.) dobierany jest na podstawie funkcji i przewidywanej żywotności implantu. Wybór zależy od przeznaczenia implantu, jego funkcji i przewidywanej żywotności. Na przykład osoba dorosła wykonuje od 1 000 000 do 1 200 000 ruchów (zgięć) rocznie. Jeśli chcemy, aby implant służył co najmniej 10 lat, musi wytrzymać ponad 12 milionów cykli, co wymaga gruntownego testowania”.
Po zaprojektowaniu implantu ocenia się jego skuteczność i wykonalność chirurgiczną. „Współpracujemy z chirurgami w celu opracowania odpowiedniej techniki chirurgicznej; następnie przeprowadzamy badania kliniczne z udziałem określonej liczby pacjentów (20, 30 lub 40, zgodnie z kryteriami biostatystycznymi) oraz prowadzimy krótko- i średnioterminową obserwację, która w chirurgii kręgosłupa wynosi od 2 do 5 lat, z okresowymi badaniami kontrolnymi co 3 do 6 miesięcy”.
Dodaje, że wyniki badań wskazują na konieczność uzyskania oficjalnej zgody na wprowadzenie produktu na rynek. Dla porównania, „od momentu opisania zwężenia rdzenia kręgowego do pierwszego implantu minęło prawie 40 lat”.
Chociaż procesu starzenia nie da się zatrzymać, dr Villarejo podkreśla wagę higieny kręgosłupa: unikanie siedzącego trybu życia i uprawianie aktywności wzmacniających mięśnie odcinka lędźwiowego, takich jak pływanie, jazda na rowerze, spacery czy pilates. „Najlepiej zacząć dbać o siebie już po 40. roku życia, a nie przed 60.” – radzi.
Patrząc w przyszłość, jego nadzieja jest jasna: „Mniejsze implanty, bardziej dopasowane do każdego pacjenta i wykonane z mniej sztywnych materiałów niż tytan, które lepiej dostosowują się do biomechaniki kręgosłupa” – mówi dr Villarejo.
W tym kontekście Jorge Sampedro podkreśla, że firmy marketingowe, w tym przypadku Prim w Hiszpanii, a także Paradigm Spine, firma produkująca implant, współpracują z lekarzami, aby jak najlepiej uprzyjemnić życie pacjentów. Nawet jeśli ich nie wyleczymy, to przynajmniej ułatwimy im życie.
Obecne wyniki są już bardzo pozytywne. W badaniu opublikowanym w 2011 roku w czasopiśmie naukowym „Acta Neurochirurgica” zespół pod kierownictwem dr. Villarejo przedstawił wyniki 156 pacjentów operowanych tą techniką. Od tego czasu w Szpitalu Uniwersyteckim La Luz wykonano ponad 4000 zabiegów z użyciem separatorów międzykolcowych, osiągając wskaźnik satysfakcji pacjentów przekraczający 80% i znaczną redukcję objawów o ponad 50%.
Wynik potwierdzony przez Avelino, który nie tylko odzyskał sprawność ruchową, ale także jakość życia. „ Moje doświadczenie jest niezwykłe. Przez te pięć lat nie miałem ani jednego problemu ”.
Pomimo postępów, dr Villarejo podkreśla, że nie wszystkie przypadki są takie same. Wybór leczenia zależy od takich czynników, jak stopień zwężenia, obecność niestabilności kręgów oraz ogólny stan pacjenta.
„Każda technika ma swoje specyficzne wskazania. Naszym celem jest personalizacja leczenia, aby zapewnić najlepszy możliwy wynik w każdym przypadku” – podsumowuje dr Villarejo.
Sampedro dodaje, że w kontekście przyszłości personalizacji rozważana jest możliwość produkcji implantów dostosowanych do indywidualnych potrzeb pacjenta za pomocą druku 3D. „Chociaż jest to atrakcyjne technologicznie, obecnie nie jest to możliwe z kilku kluczowych powodów. Po pierwsze, urządzenia drukowane w 3D nie są sterylne, dlatego wymagają dodatkowego procesu sterylizacji. Po drugie, produkcja spersonalizowanego implantu nie jest natychmiastowa; może zająć kilka godzin. Gdyby szpital przeprowadzał pięć operacji dziennie, musiałby mieć co najmniej pięć drukarek pracujących równolegle z dużym wyprzedzeniem”.
Z tych powodów obecnie stosuje się model pośredni między standaryzacją a personalizacją: implanty są produkowane w różnych rozmiarach, co pozwala na dopasowanie urządzenia do pacjenta podczas operacji, podobnie jak w przypadku odzieży o różnych wymiarach. „Takie podejście zapewnia wydajność produkcji i elastyczność na sali operacyjnej” – dodaje.
Mimo że pełna personalizacja dzięki drukowi 3D może stać się rzeczywistością w przyszłości, być może za kilka dekad, najskuteczniejszym rozwiązaniem jest obecnie elastyczna standaryzacja, która gwarantuje, że chirurg może dostosować implant w trakcie operacji.
abc