Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Italy

Down Icon

<em>Superman</em> pomija historię pochodzenia. To największy kryptonit w filmie.

<em>Superman</em> pomija historię pochodzenia. To największy kryptonit w filmie.
zapowiedź Supermana – zwiastun (Warner Bros.)

W tej historii znajdują się spoilery dotyczące Supermana.

Miłość wszystkich do Supermana doprowadza mnie do szału niczym Lex Luthor. Nie cierpię jej, nie rozumiem i nie ufam jej. Może widzisz to, co najlepsze w filmie, który promuje dobroć, inkluzywność i staromodny heroizm, i to jest całkowicie w porządku. Uwierz mi, chcę teraz wierzyć w te ideały. Rozpaczliwie . Ale rzekoma cnotliwość Supermana tylko mnie wścieka. Powstrzymuję się przed śliniącym się fanboyskim gniewem podsłuchanym w labiryntach Comic-Conu, ale powiem to: To nie mój Superman.

Odrzucenie przez Supermana pochodzenia Kal-Ela i niejednoznaczność prawdziwej natury Kryptończyków zdradzają jego proimigracyjny wizerunek, pomimo zapewnień scenarzysty i reżysera Jamesa Gunna, że jest inaczej. Między wizją Gunna a jego realizacją istnieje galaktyczna przepaść, która sprawia, że jego historia w najlepszym razie jest zagmatwana, a w najgorszym – obraźliwa, gdy poświęci się na nią więcej niż 30 sekund. Superman jest rzeczywiście wspaniałym imigrantem, ale film Gunna przedstawia go tak, że mamy po prostu szczęście, że jest jednym z tych dobrych.

W Supermanie Gunn śmiga obok słynnej historii pochodzenia niczym pędząca kula, podając jedynie pomiary czasu (3 dekady, 3 lata, 3 minuty...), zanim ciśnie Supermana (uroczego Davida Corensweta) w śnieg. Stamtąd następuje zapierający dech w piersiach bieg z powrotem do Metropolis, aby poradzić sobie z zagrożeniami wielkości Godzilli, geopolitycznymi zawirowaniami oraz etyką dziennikarską i problemami w związkach, zanim Clark Kent wstanie do pracy następnego dnia. Ostatecznie Superman (imię rodowe: Kal-El) dowiaduje się prawdy o swoich rodzicach i Kryptonianach: Został wysłany, aby podbić Ziemię i ponownie zaludnić planetę, aby wskrzesić swój wymarły gatunek. Oczywiście, ten Człowiek ze Stali jest roztrzaskany jak szkło przez to uświadomienie. Kiedy wszystko zostaje powiedziane i zrobione, Clark jest wdzięczny swoim prawdziwym rodzicom, Jonathanowi i Marcie Kent, ziemskim farmerom z Kansas, którzy go wychowali.

Superman to opowieść proimigracyjna, a przynajmniej tak głosi obecny dyskurs. Co zawsze było prawdą; twórcy komiksów Joe Shuster i Jerry Siegel byli synami żydowskich imigrantów z Rosji i współczesnej Ukrainy. Stworzyli Supermana na podstawie judeochrześcijańskiej tradycji, jako połączenie Mojżesza i Chrystusa, zmodernizowane dla czytelników epoki Wielkiego Kryzysu. „Nowy Kolos” Emmy Lazarus został odlany z brązu i umieszczony na Statui Wolności w 1903 roku; 35 lat później po raz pierwszy wydrukowano i sprzedano Action Comics nr 1. „Superman to opowieść o Ameryce” – powiedział Gunn w wywiadzie dla „The Times” przed premierą 11 lipca. „To imigrant, który przybył z innych miejsc i zaludnił kraj, ale dla mnie to przede wszystkim opowieść, która mówi, że podstawowa ludzka dobroć jest wartością i czymś, co utraciliśmy”.

Niekoniecznie nie zgadzam się z Gunnem. Jego Superman jest łagodniejszym Człowiekiem ze Stali niż stoicki bóg, którego poznaliśmy w przedstawieniu postaci w wykonaniu Zacka Snydera. Można uwierzyć, że ten Superman ma moc śmiechu i uśmiechu — fizyczną realizację piosenki Sufjana Stevensa . A Superman mieszka w Ameryce, krainie możliwości przejętej przez egomaniakalnego technokratę, który przymila się do dyktatorów i utrzymuje tajne pozasądowe więzienie zamieszkane zarówno przez wrogów politycznych, jak i byłe dziewczyny. Nie ma lepszego czasu dla Supermana, aby nas uratować, niż teraz. Ale pominięcie pochodzenia Supermana w celu przedstawienia nowej interpretacji — takiej, która zakłada, że rodzice Kal-Ela mieli złowrogie nadzieje co do Ostatniego Syna Kryptonu — sprawia, że postać czuje urazę do swojego domu, a nie jest jego dumnym ambasadorem.

David Corenswet jako Superman w zwiastunie filmu „Superman”
Warner Bros.

Bezwarunkowa miłość do tego filmu sprawia, że kipię ze złości niczym Lex Luthor.

Po raz kolejny: w Supermanie Gunna nie ma historii pochodzenia. Dla wielu osób jest to zaliczenie w odpowiedniej kolumnie, ponieważ ponad 20 lat historii superbohaterów zmęczyło kinomanów. Gunn publicznie oświadczył, że nie opowie na nowo historii pochodzenia Supermana, „ponieważ wszyscy ją znają”, jak powiedział fanowi na Threads miesiące temu. I ma rację. Radioaktywne pająki, martwi rodzice i umierające planety są wszechobecne w gatunku, który odpowiada za sześć z dwudziestu najbardziej dochodowych filmów wszech czasów . Ale czy historie pochodzenia są naprawdę kryptonitem współczesnych filmów superbohaterskich? Konsekwencją niejednoznaczności Gunna jest to, że sami Kryptończycy są niejednoznaczni i pozostaje nam tylko założenie o nich najgorszego. Okazuje się, że biologiczni rodzice Kal-Ela, Jor-El i Lara Lor-Von (w tych rolach wystąpili odpowiednio Bradley Cooper i Angela Sarafyan), są rzeczywiście najgorsi, określając ludzkość mianem słabej, bezmyślnej rasy, która potrzebuje władcy.

Mimo to Superman wznosi się ponad grzechy swoich rodziców, zakładając, że wszyscy ludzie są najlepsi, nawet jeśli mają na myśli najgorsze. Rozumiem to. Rozumiem, że czyny są dowodem naszego człowieczeństwa, a nie prawa do urodzenia. Rozumiem, że Superman chce opowiedzieć nową historię, o kłamstwach, wokół których budujesz życie i herkulesowej sile, jakiej potrzeba, aby się temu mimo wszystko poświęcić. I tak, to jest Superman: superbohater, który może wszystko i wybiera czynienie dobra, ponieważ jest to właściwa rzecz, którą każdy powinien zrobić. Chciałbym tylko nie musieć mrużyć oczu podczas oglądania filmu, żeby to wszystko zobaczyć. Słyszymy wiele o tym, co zainspirowało Supermana. Słyszymy wiele o tym, jak dorastał. Byłoby miło zobaczyć to wszystko i przyswoić to sobie, zamiast słuchać robotów, które nam o tym opowiadają.

Superman to uosobienie bezgranicznej miłości, którą ludzie dorastają – a przynajmniej tak powinno być.

Superman to coś, co się dzieje, gdy ludzie dorastają w bezgranicznej miłości – a przynajmniej tak powinno być. Kal-El był kochany przez swoich rodziców, tak jak Clark Kent był kochany przez swoich. Oboje uczyli go, by był przyzwoity. „Żyj jak jeden z nich” – powiedział Jor-El grany przez Marlona Brando w klasycznym filmie z 1978 roku „Superman: Film ”. „Mogą być wspaniałymi ludźmi, Kal-Elu, takimi, jakimi pragną być. Brakuje im tylko światła, by wskazać im drogę. Przede wszystkim z tego powodu, ich zdolności do czynienia dobra, posłałem im ciebie”. (W ogóle nie nawiązywałbym do tego górującego nad miastem klasyka z 1978 roku, ale metalowe covery motywu Johna Williamsa z filmu z 2025 roku są zbyt głośne, by je zignorować).

Mój problem nie dotyczy artystycznych odchyleń czy reinterpretacji klasycznej opowieści. Chodzi o to, że Superman istnieje w schizofrenicznym napięciu, a jego sprzeczne przesłanie jest, ośmielę się to powiedzieć, obraźliwe. Według Gunna film jest proimigracyjny. Jednak jego główny imigrant pochodzi z narodu, który Lex Luthor – i słusznie! – uważa za zagrożenie. Czy arogancki miliarder, który finansuje ludobójstwo, może mieć rację? Wybaczcie, ale muszę się wygnać do Strefy Widmo.

esquire

esquire

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow