Josh Hartnett (!) jest bohaterem akcji, którego potrzebujemy
„Ludzie lubią historie powrotu” – mówi mi Josh Hartnett. „Nawet gdybym był tu cały czas”.
Jest środa rano na początku maja, a Hartnett i ja rozmawiamy o jego powrocie do centrum uwagi w Crosby Street Hotel w Nowym Jorku. Jak na aktora, który rzekomo „opuścił Hollywood” na początku XXI wieku, czterdziestosześciolatek wydaje się być zajęty jak zawsze. To już drugi raz, kiedy w ciągu ostatniego miesiąca odbył podróż z domu w Anglii do Nowego Jorku na potrzeby filmu. Naturalnie, ma niesamowity jet lag.
„Dziwnie jest mieszkać w hotelu” – mówi mi Hartnett , popijając kawę. Ma na sobie granatową koszulę z guzikami, niebieską czapkę baseballową i dżinsy – kwintesencję stroju taty. „Teraz spędzam mnóstwo czasu w domu z czwórką dzieci. Ale kiedy kręcę filmy, to właśnie to robię – mieszkam w hotelach” – mówi. „Kiedy byłem młodszy, to było absolutnie najlepsze, co kiedykolwiek widziałem, ludzie sprzątali po mnie i takie rzeczy. Ale teraz tęsknię za rodziną”.
Gdy rozmawiamy o miłych wspomnieniach z jego młodego życia w Nowym Jorku, nie mogę nie zauważyć, że nasz pokój w hotelu Crosby jest umeblowany oszałamiającą ilością dzieł sztuki przedstawiających psy. Normalnie zapytałbym go, co myśli o wielu portretach psów i dziwacznych rzeźbach wokół nas — naprawdę czujemy się, jakby szczeniaki wpatrywały się w nasze dusze — ale dziś rano oboje jesteśmy trochę rozproszeni. U Hartnetta to jet lag. A ja? Cóż, właśnie oglądałem, jak Hartnett zabija mężczyznę piłą łańcuchową w swoim nowym filmie akcji Fight or Flight .
Film, którego premiera odbyła się w kinach w ostatni weekend, przedstawia Hartnetta jako wypartego agenta Secret Service, który jest nadal silny jak wół — nawet z brzuchem pełnym alkoholu. (Nawet silniejszy .) W zamian za wolność były agent zostaje wciągnięty w ochronę agenta na niebezpiecznym samolocie pełnym zabójców. Fight or Flight to zabawne, niezwykle brutalne i pełne niesamowicie imponującej choreografii akcji.
Ten niezależny festiwal walk jest również najnowszym wpisem w medialnie nazwanym Hartnettaissance, erze wyjątkowo znakomitych występów hollywoodzkiego amanta lat 90. Ostatnie hity Hartnetta to Trap M. Night Shyamalana, epizod w The Bear i Oppenheimer Christophera Nolana. Chociaż Hartnett jest wyraźnie wdzięczny za swój moment powrotu, utrzymuje, że nadal pracuje w branży na własnych warunkach.
„Jakkolwiek ktoś chce to nazwać, jeśli praca, którą wykonuję, pomaga mi zdobyć pracę, którą mogę wykonywać teraz, a myślę, że tak jest, to jestem za” – mówi Hartnett. „Zawsze miałem dużo szczęścia, pracując z naprawdę utalentowanymi ludźmi. W tym szczególnym czasie pracuję po prostu z superutalentowanymi ludźmi, którzy mają również zasięg, aby ich filmy były oglądane”.
Dotrzymał słowa, aktor wziął udział w Fight or Flight nie dlatego, że film miał duże finansowanie lub znanych producentów, ale dlatego, że po prostu wierzył w ten projekt. Jak głosi historia, debiutujący filmowiec James Madigan pozwolił Hartnettowi wykonać wszystkie swoje akrobacje. A w przypadku filmu składającego się z kilku klaustrofobicznych, ciasnych walk, zadziwiające jest, że Hartnett opuścił projekt w jednym kawałku.
„Chciałem sprawdzić, czy potrafię to zrobić” – mówi Hartnett. „Miałem 44 lata, kiedy wysłali mi pomysł i pomyślałem: Nikt już nie wysyła mi scenariuszy do akcji. Jak fajnie byłoby to zrobić? Pomyślałem sobie: Okej, skoro Keanu potrafi to zrobić, to spróbuję ”.
Poniżej Hartnett dzieli się swoimi prawdziwymi odczuciami na temat Hartnettaissance, dlaczego chciał sam wykonywać akrobacje w filmie Fight or Flight oraz radą, jaką Robert Downey Jr. dał mu po Oppenheimerze.

„Uwielbiałem grać w komedii i przez długi czas w mojej karierze nikt nie widział, żebym to robił” – mówi Hartnett.
ESQUIRE: Mimo że Fight or Flight w końcu wchodzi na ekrany, to tak naprawdę nakręciliście ten film przed Trap , prawda?
JOSH HARTNETT: Tak, nakręciliśmy to dwa i pół roku temu, a potem trochę podupadło. Było w studiu, które miało pewne problemy i zmiany w zarządzaniu. Więc w końcu trochę to po cichu rozreklamowaliśmy. Vertical było tym bardzo podekscytowane i poświęcali temu dużo uwagi. A potem, co zabawne, sprzedaliśmy to z powrotem studiu, które to puściło. Wydaje się, że ostatnio było całkiem sporo filmów, które mają w sobie element komedii akcji. Naprawdę mam nadzieję, że ludzie to zobaczą, ponieważ było tak fajnie to kręcić. Naprawdę myślę, że to jeden z najbardziej rozrywkowych filmów za 10 milionów dolarów, jakie zrobiliście.
Dlaczego zainteresowałeś się filmem akcji, zwłaszcza takim, w którym sam wykonujesz sceny kaskaderskie?
To była po prostu świetna zabawa. Miałem 44 lata, kiedy to kręciliśmy, a ostatni raz, kiedy sam wykonywałem wszystkie swoje akrobacje, to było w filmie Bunraku , kiedy miałem 29 lat. Inne okoliczności, inne ciało. Ale uwielbiałem robić komedie i przez długi czas w mojej karierze nikt nie widział, żebym to robił. Jim [Madigan] powiedział mi na początku, kiedy po raz pierwszy zdecydowaliśmy się to zrobić, że chciał, aby sekwencje walk były numerami muzycznymi, jak w staromodnych musicalach. To jest tak naprawdę część fabuły, a postacie uczą się czegoś w trakcie, albo — w tym przypadku — zostają naprawdę zranione i zmienia to charakter następnej sceny. To stawia postać na pierwszym miejscu, a jako aktor zawsze miło to słyszeć.

„Lubię ekstremalne charakteryzacje i zdobywanie dużej ilości mięśni, więc miałem coś w rodzaju ciała pijaka” – mówi Hartnett o swojej postaci w Fight or Flight .
Czy przed nakręceniem filmu „Walka albo lot” miałaś styczność z jakimiś gwiazdami filmów akcji?
Nienawidzę być wybredny i wyjeżdżać za granicę, ale The Blind Swordsman Takeshiego Kitano naprawdę utkwił mi w pamięci. Nie tylko ze względu na walkę, ale też szaleństwo. I tak samo było z Kung Fu Hustle . Uważałem, że jest miejsce, abyśmy zrobili coś, co byłoby trochę bardziej otwarcie zabawne. Było kilka rzeczy, które zrobiłem, które były zabawne dla tej postaci. Lubię ekstremalne charakteryzacje i zyskiwanie dużej ilości mięśni, więc miałem coś w rodzaju ciała pijaka. Ta sprawa z włosami, oczywiście, była zabawna. Robienie sekwencji akcji udających, że jestem na jadzie ropuchy, jak ta scena z Wilka z Wall Street , w której DiCaprio czołga się z powrotem do swojego Ferrari. To było takie: Co by było, gdyby ten facet musiał walczyć? A nasz dyrektor zdjęć był niesamowity. Zrobił The Raid i Gangs of London , i chcieliśmy, aby walki wydawały się prawdziwe, a ciosy bolały, ale chcieliśmy też, aby wyglądało to bardzo przesadnie. Wiele osób uważa te filmy za filmy klasy B, ale są one po prostu zabawne i mają dostarczać rozrywki.
Nie ma wersji klasy A tego filmu.
Nie. I po co w ogóle miałbyś próbować to zrobić? Przez lata dużo rozmawiałem z ludźmi o stanie branży filmowej i ludzie muszą się uspokoić. Wszystko jest cykliczne i musimy po prostu na chwilę się uspokoić i nie tracić głowy nad tym, w jakim kierunku zmierza biznes, ani nie etykietować wszystkiego jako ponurego i ponure. Uwielbiam doświadczenie chodzenia do kina i oglądania filmu z innymi ludźmi. Energia jest zaraźliwa. Pamiętam, jak byłem dzieckiem i oglądałem pierwszego Batmana Tima Burtona i chciałem kupić kolejny bilet, żeby go obejrzeć jeszcze raz. To po prostu znaczy więcej niż oglądanie go w domu. Ludzie nie wydają się chodzić do kin w takiej samej liczbie. Ale mam nadzieję, że ludzie do tego wrócą.
Myślę, że ludzie nadal lubią chodzić do kina. Potrzebują tylko odpowiedniego filmu do obejrzenia.
Tak, a ten film to „Walka lub ucieczka” . [Śmiech.]
Czuję, że filmy, które kręcę, mniej mnie definiują.
Kiedyś powiedziałeś, że gdy byłeś młodszy, myślałeś, że reżyserzy lubią, że jesteś niedoświadczony, ponieważ oznaczało to, że mogą sprawić, że zrobisz, co zechcą. Czy teraz, jako doświadczony aktor, czujesz się odwrotnie, pracując z reżyserem debiutantem?
Reżyserzy nadal każą mi robić rzeczy, których ode mnie oczekują. Ale teraz jestem bardziej na to gotowy. Czuję się mniej zdefiniowany przez filmy, które kręcę. Kiedy byłem młodszy, nadal definiowałem siebie jako osobę, więc za każdym razem, gdy pokazywałem się publicznie, czułem, że naprawdę wpływa to na to, jak ludzie mnie postrzegają. I może to też tak będzie, do pewnego stopnia, ale myślę, że ludzie mają teraz całkiem niezłe wyobrażenie o tym, kim jestem.
Dlatego nie bałem się zrobić czegoś takiego jak Trap , gdzie postać jest tak popieprzona. Niedawno ktoś opowiedział mi historię o Anthonym Hopkinsie po tym, jak zagrał w Milczeniu owiec. Został przedstawiony światu zasadniczo jako Hannibal Lector, mimo że wykonał masę pracy. I powiedział: „Gdziekolwiek poszedłem, wszyscy się mnie bali”. Nie chciałbym takiej reakcji w swoim życiu, ale wierzyłem, że ludzie widzieli inne rzeczy, które zrobiłem, i nie baliby się mnie bezpośrednio. Więc Trap był prawdopodobnym wyborem. Ale w tym przypadku nie sądzę, żebym zmienił cokolwiek z początkowej koncepcji Jima dotyczącej tego, czego od niego chciał, pod względem tonalnym. Dodałem małe rzeczy, które myślałem, że będą zabawne. Ale myślę, że reżyserzy po prostu mają teraz większe zaufanie do mnie. Może to ma coś wspólnego z wiekiem i doświadczeniem.

„Przez lata dużo rozmawiałem z ludźmi o stanie branży filmowej i uważam, że ludzie powinni się uspokoić” – mówi Hartnett.
Hollywood zasadniczo oświadczył, że opuściłeś świat aktorstwa, a teraz nagle wróciłeś. Ale przez cały ten czas byłeś czynnym aktorem. Czy uważasz to za dziwne?
Nie wiem, to narracja. Żyjemy w świecie narracji. Robię to zawodowo. Ale kręciłem filmy. Wartościowe filmy takie jak Inherit The Viper i Oh Lucy! I wiele naprawdę małych, fajnych filmów.
Czy ta narracja Cię niepokoi? Czy chciałbyś, żeby wszyscy po prostu poszli dalej?
Nie na co dzień. Rozumiesz, o co mi chodzi? Chciałbym, żeby narracja była bardziej bezpośrednia — że kręcę ciekawe filmy, a to może przyciągnęłoby uwagę do tych filmów — ale to mi nie przeszkadza. To miłe, że ludzie się tym interesują i to pomaga mi znaleźć pracę. Ale szczerze mówiąc, nie myślę o tym aż tak dużo.
Czy uważasz, że szanse, jakie ostatnio dostałeś, jak na przykład występ w filmie „Niedźwiedź” , miały jakiś namacalny wpływ?
Nie wiem, czy reżyserzy, z którymi współpracuję, zwracają na to uwagę. Możliwe, że jestem bardziej odpowiedni jako współtwórca ich filmu, ponieważ strona biznesowa postrzega mnie trochę inaczej po występie w większych filmach. Może to umożliwia im obsadzenie mnie. Ale nie sądzę, żeby czytali Daily Mail i mówili: „ Teraz obsadzę go”.
Z The Bear , znam Chrisa Storera od dawna. Miałem zrobić jego pierwszy film, ale nigdy nie powstał. Był młodym, początkującym filmowcem, podobna sytuacja i naprawdę myślałem, że będzie niesamowity. Oczywiście miałem rację, ale nie udało mu się zebrać budżetu. A potem minęło kilka lat i zobaczyłem, jak wychodzi The Bear . Stał się już fenomenem, zanim go zobaczyłem. Więc po prostu od razu do niego napisałem. Powiedziałem: „O cholera, zrobiłeś to, człowieku. Gratulacje. To jest niesamowite”. A on: „Hartnett! Chcesz w tym zagrać?”. Natychmiast powiedziałem: „Tak!”.
Jakie to uczucie wygrać nagrodę Gildii Aktorów Ekranowych jako członek obsady filmu Oppenheimer ?
To była sytuacja zespołowa, więc było fajnie. Fajnie było tam być, ale to nie było dla mnie. Rozumiesz, o co mi chodzi?
Byłeś tego częścią!
Tak, nie wiem. Pamiętam, jak Robert Downey Jr. zwrócił się do mnie później. Po prostu gratulowałem wszystkim. Powiedział: „Jesteś niewzruszony! Jesteś niewzruszony”. A ja na to: „Cóż, to nie o mnie chodzi”. Po prostu nie sądziłem, że tak jest i nadal tak nie uważam, naprawdę. Ale on powiedział: „Dlaczego po prostu tego nie przyjmiemy?”. On naprawdę lubi uderzyć cię dokładnie tam , gdzie ... wiesz? To w nim uwielbiam.
esquire