Zatoka Arcachon: na plaży Pereire rugby niszczy nogi dawnych (i nowych) gwiazd

Beach Rugby Arcachon, organizowane przez Sud Ouest i Nouvelle-Aquitaine Rugby League, gromadzi w piątek i sobotę prawie 70 drużyn. W piątkowy wieczór, podczas meczu galowego, dawni wielcy zawodnicy mogli nadrobić zaległości. Nie wszyscy jednak wystąpili.
W ten piątek późnym popołudniem zachodni wiatr odświeża atmosferę na plaży Pereire w Arcachon, co bardzo cieszy niektórych. Plaża gości Beach Rugby Arcachon, turniej organizowany przez Sud Ouest i Nouvelle-Aquitaine Rugby League. W sumie w ten piątek i sobotę na boisku o wymiarach 30 metrów szerokości i 50 metrów długości rywalizuje prawie 70 drużyn. Boisko jest piaszczyste, co zmienia wszystko.
Jest miękka, cienka, a przez to koniecznie miękka. „To wymaga ogromnego wysiłku fizycznego” – mówi Maxime Machenaud, łącznik ataku Bayonne. „A mimo to trzeba być lekkim na nogach, bo to piasek. Zwykle gram z moimi dziećmi na piasku, ale to nie będzie to samo!”. Przyjechał, żeby rozegrać mecz galowy z byłymi zawodnikami, rugbistami z UBB, zawodniczkami z Bordeaux Lionesses, ale także hokeistkami z Bordeaux Boxers, a nawet z Miss Aquitaine i Arcachon Bay!
„Zwykle robię to z dziećmi na piasku, ale tym razem nie będzie tak samo!”
Niektórzy oszukują. Na przykład Pierre Berbizier, były numer 9 i trener francuskiej XV, jest w protokole meczowym, ale nie ma zamiaru grać: „Nie, powiedzmy, że będę trenerem! Już na boisku byłoby mi ciężko, a co dopiero na piasku… Trzeba pozwolić innym robić to, czego samemu już się nie da!”. Ma jednak na sobie krótkie spodenki. Nie chodzi o byłego środkowego Toulouse, Denisa Charveta, który wchodzi na boisko w dżinsach. Oczywiście, że nie dotknie piłki… Były rwacz Laurent Cabannes też nie: „Pfff, ale nie! Moje ciało się poddało. Chciałbym, ale nie. Plaża naprawdę nie jest polecana w moim stanie”.
Były heel Vincent Moscato też nie gra. Ale mówi do mikrofonu: „Kiedy zobaczyłem nazwiska na liście zawodników, Accoceberry, Charvet, Berbizier, wszystkie te pompki do roweru, pomyślałem sobie, że mogę grać!”. Tak...
„Niesamowite!”Inni noszą krótkie spodenki i koszulki, jak Guy Accoceberry, prawie 60-latek, ale wciąż w formie: „To trudne, ale nie ma kontaktu, to rugby dotykowe (piłka upuszcza się przy najmniejszym dotknięciu), nie ma szarż, więc jest okej. Wykonujemy kilka podań, gramy dwa na jednego i to wszystko! Cóż, i tak jest ciężko…”. Zdobywa przyłożenie w tym meczu, w którym czerwoni wygrywają z dużą przewagą przy nieco mniejszej przewadze niebieskich.

Dawid Patsouris
Pięta UBB, Connor Sa, pokazuje, że powinien zostać przesunięty na skrzydło: celowanie, zwody, chistera – on potrafi wszystko. Lwice, niewątpliwie wciąż w siódmym niebie po zdobyciu tarczy, dały popis. A potem, pod koniec pierwszej tercji, Lwice prezentują swoją tarczę publiczności w środku pola, Connor Sa i Léo, maskotka UBB, Puchar Europy. Dwa trofea w prawdziwym życiu. Dwóch nastolatków unosi Puchar do zdjęcia. „Pierwszy raz dotykam Pucharu Europy, to takie fajne!” Mówi, że kibicuje Stade Toulousain. „Pfff, on jest za Stade Français” – poprawia go przyjaciel.
„To moje pierwsze zwycięstwo w Pucharze Europy, to wspaniałe!”
Wszyscy cieszą się, że znów się widzą. „Spotykamy przyjaciół, niektórych znajomych, a niektórych mniej znanych” – mówi Pierre Berbizier. I to bez zranienia czy śmierci na piasku…
SudOuest