Wogezy. Park miniatur Plombières-les-Bains: rodzinna pasja na dużą skalę

„Kiedy wychodzimy z Parku, klienci często podsuwają nam pomysły… nie brakuje ich”, śmieje się 34-letni Georges-Alexis. W rodzinie Houfflinów syn! Wejście do Parku Miniatur w Plombières-les-Bains to jak zanurzenie się w świecie, który łączy pasję do zabytków regionu Grand Est z pasją do miniaturowych reprodukcji. Miejsce, w którym miesza się świat przepełniony zapachem dzieciństwa i historii. W sielankowym parku położonym naprzeciwko miejskiego kasyna cała rodzina podzieliła się obowiązkami. Wraz z synem, Georges-Eric i Céline, rodzice, wyobrazili sobie układ zabytków, rozłożonych niczym sceny w starannie wyreżyserowanym wszechświecie. „Zielone otoczenie, w sercu parku cesarskiego”, wspominają zarządcy.
Przygoda rozpoczęła się około trzydziestu lat temu. Przebiegała przez wiele etapów, ale rodzinna pasja nigdy nie osłabła. „Staramy się przybliżać publiczności zabytki regionu Grand Est, głównie Alzacji i Lotaryngii, łącząc naszą rodzinną pasję do miniatur z miłością do naszego regionu” – mówi Georges-Alexis. „Zainteresowanie zwiedzających często koncentruje się na małych konstrukcjach, takich jak Haut-Fer czy pochylnia Arzviller” – kontynuuje jego ojciec.
Chociaż obszar Wogezów przeżywa obecnie szczyt aktywności turystycznej, lato wymaga, aby sezon zakończył się w połowie jesieni. Dla rodziny Houfflinów odpowiedni moment na rozejrzenie się za potencjalnymi nowymi miniaturami. Jak wygląda proces? „Wszystko robimy sami” – wyjaśniają rodzice. Oznacza to wybór lokalizacji, udanie się tam, aby zrobić zdjęcia i wykorzystanie uzyskanych obrazów do stworzenia modeli, które określą konstrukcje, podobnie jak w przypadku wniosków biura projektowego. „Zazwyczaj staramy się co roku dodać miniaturę” – wyjaśnia Georges-Eric Houfflin, który przez długi czas zarządzał parkiem Saint-Amé, zanim przeniósł się do Plombières-les-Bains. Wszystkie główne atrakcje turystyczne Lotaryngii i Alzacji są reprezentowane, takie jak katedra w Strasburgu, która otwiera park dla spacerowiczów, ale także obowiązkowy plac Stanislas, być może w oczekiwaniu na dworzec kolejowy w Metz. „Każde nowe dzieło traktujemy jako małe zwycięstwo, które nas cieszy” – wyjaśnia matka, Céline Houfflin. „To miejsce jest częścią nas , trochę jak nasze dziecko ”.
L'Est Républicain